niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział III

- Jaki dar widzenia przyszłości ?!- krzyknęłam.- Przecież są tylko cztery moce ! Może mi to ktoś wytłumaczyć ?!
- Maggie, uspokój się.- podeszła do mnie Rebecca.
- Jest więcej niż cztery żywioły.- wtrąciła się Alex.- Jest ich mnóstwo, na prawdę mnóstwo.
- Dlaczego wy mi nic nie powiedzieliście ?- spojrzałam na siostrę.
- Nie wiem, ale nie mówmy teraz o tym. Zajmijmy się ćwiczeniami. Od jakiego żywiołu zaczynamy ?- spytała.
- Ogień. Jest najbardziej przydatnym żywiołem.- powiedziała Alex, gdy odprowadziła Logana.
Zostali sami posiadacze ognia. Alex, Becca, Matt, Lily, Katy no i ja.
- Dlaczego tak dużo jest ognia, a tak mało innych żywiołów ?- spytałam Lily, gdy inni przygotowywali pole do ćwiczeń.
- Zdaję ci się. Wiesz przecież, że nie było tutaj wszystkich. Brakowało z 15 osób. Połowa z nich to ziemia.
Nastała chwila ciszy, którą przerwał wołający nas Matt. Weszłyśmy do ogromnego pomieszczenia. Były w nim drewniane deski. Wszyscy wyszli oprócz Lily, która ma się opiekować moim ogniem.
- Twoim zadaniem jest podpalić tą deskę.- wskazała na leżące przede mną drewno.- Patrz jak masz to zrobić.
Podeszła do długiej deski i wysunęła rękę.
- Musisz być skupiona na tym co robisz. Za rok pewnie jak będziesz chciała coś podpalić, będziesz mogła patrzeć na coś innego, ale teraz to nie przejdzie.- po chwili deska płonęła.
- To tyle ? Wystarczy tylko być skupionym ?- zdziwiłam się.
- Tak, to tyle.- uśmiechnęła się do mnie.
- A można podpalić jeszcze jakąś inną częścią ciała ?
- Ja potrafię podpalić jeszcze wzrokiem, ale jest to trudna rzecz, której trzeba się uczyć nieraz i latami.
- Ale ty masz 17 lat.
- Nie skupiajmy się teraz na mnie, lecz na twej mocy. Czas na ciebie. Pamiętaj o skupieniu.
Wyciągnęłam rękę w stronę deski. Po 5 sekundach pojawił się na niej mały promyk. Gdy opuściłam rękę płomyk znikł.
- Za krótko. Musisz policzyć do 5 od pojawienia się pierwszego płomyka. Spróbuj jeszcze raz.- powiedziała czarnowłosa dziewczyna.
Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem deska spłonęła.
- Myślę, że dałabyś radę podpalić coś większego. Choć.- machnęła ręką i wyskoczyła przez okno.
Szybko podbiegłam do niego sprawdzić czy nic jej nie jest.
- No skacz !- krzyknęła.
Wspięłam się mur i skoczyłam. Wylądowałam na szczęście na swoich nogach jak jakiś zwinny kot.
- Podpal drzewo.- wskazała na ogromny dąb.
Po pięciu minutach drzewo stanęło w płomieniach. Reszta po chwili wybiegła.
- Co tu się dzieje ?!- krzyknęła na Lily Alex.
- Postanowiłam, żeby poćwiczyła na czymś większym.- powiedziała spokojnie moja trenerka.
- A te deski nie wystarczą ?- powiedziała Alex gasząc płonące drzewo.- Przecież to dopiero pierwsza lekcja !
- Jeśli chcesz marnować jej talent to spoko, może dalej na nich ćwiczyć !- krzyknęła.
- Każdy z nas na nich ćwiczył ! Dlaczego ona ma być inna ?- ostatnie zdanie powiedziała cicho.
- Ponieważ ona potrafi za pierwszym razem spalić drzewo, a nie którzy po tygodniu potrafią dopiero 2 deski na raz !- wydzierały się na siebie.- A tak a pro po, to jestem jej trenerką i ja chcę, żeby ćwiczyła na drzewie !
Alex umilkła.
Przyglądałam się całej tej sytuacji z uwagą. Zauważyłam, że Lily zmienił się kolor oczy z zielonego na krwisty, a końcówki jej włosów stały się czerwone.
Lily chwyciła mnie za ramię i przyciągnęła do siebie.
- Matt mógłbyś...- powiedziała Lily do przystojnego bruneta.
Wytworzył on pod nami coś przypominającego małą trąbę powietrzną, która uniosła nas do góry, do okna. Weszłyśmy do środka i zabrałyśmy się za dalsze ćwiczenia, tylko że na deskach.
- Czy ty kazałaś mi podpalić drzewo, żeby Alex się wkurzyła ?- spytałam po chwili namyślenia.
- Nie, naprawdę. Nie sądziłam, że aż tak się wkurzy. Ale ostatnio zauważyłam, że traktuje mnie inaczej. Tak jakbym jej coś zrobiła.
Po 5 godzinach ćwiczeń wycieńczona przyjechałam z Rebeccą do domu. Pod furtką stała Rose.
- Cześć.- powiedziałam wysiadając z auta.
- Cześć.- przytuliła mnie do siebie.- Gdzie ty się podziewałaś cały dzień ?
- A wiesz, chciałam spędzić taki babski dzień z siostrą.- próbowałam się jakoś wytłumaczyć.
- Aha. Może się przejdziemy ?
- Pewnie. Fajne włosy.
- Co ?- zdziwiła się.
- No przecież przefarbowałaś włosy.
- A no tak, zapomniałam.- puknęła się w głowę, obie wybuchłyśmy śmiechem.
- A czemu akurat na fioletowo ?- spytałam.
- A nie wiem.- wzruszyła ramionami.- Wiesz, ja już muszę spadać do domu. Pa.
- Pa.
Wróciłam do domu i od razu położyłam się na łóżku.
Przez ostatni tydzień cały czas na okrągło ćwiczyłam ogień, ale dziś poniedziałek i czas na inny żywioł.
Obudziłam się o 7, ponieważ o 9 miały zacząć się ćwiczenia. Szybko się ubrałam i wbiegłam do łazienki. Spięłam włosy w koński ogon, umyłam się i zeszłam do kuchni.
- Na jaki dzisiaj czas żywioł ?- spytałam robiącej śniadanie siostry.
- To się okaże. Wiem tylko tyle, że musisz dużo zjeść, żeby mieć dużo sił na dzisiaj.- położyła na stole talerz z pięcioma kanapkami z dżemem.
Dochodziła 8 20, a my dalej nie jechałyśmy, ponieważ Becce wyskoczył pryszcz na twarzy i musi go zatuszować.
- Ok, jestem gotowa.- chwyciła za kluczyki siostra.
- Więcej tego fluidu się nie dało ?- zaśmiałam się.
- Ja mam dzisiaj parę ważnych spraw do załatwienia, a on jest na środku nosa !
Punktualnie o 9 byłam na miejscu. Weszłam do budynku, w którym od razu zauważyłam blondynkę w zielonej bluzie z nike i zielonych rurkach z wielkim uśmiechem.
- A więc to ty jesteś Maggie, tak ?- podała mi dłoń.- Ja jestem Cornelia i..
- I posiadasz ziemię ?- przerwałam jej.
- Ale nie tylko.- zaśmiała się.
- Co jeszcze ?- ruszyłam za nią.
- Powietrze, jestem bardzo szybka no i urocza.- zatrzepotała rzęsami.
- Czyli jest nas dwie.
- Też jesteś szybka ?- spytała.
- Nie, urocza !
- Tylko ja posiadam tę moc.- zaśmiała się.
- Dlaczego ten las jest cały ciemny, a w fabryce i wokół niej jasno ?- spytałam gdy wyszłyśmy na świeże powietrze.
- Bo ta fabryka to nasza siedziba. Światło=dobroć.
- Aha.
- Ziemia to wcale nie taki łatwy żywioł. Jest nawet trudniejszy od ognia. Spróbujmy na przykład odżywić te rośliny.
Wyciągnęła w ich stronę dłoń i zaczęła nią w dziwny sposób wymachiwać, ale po sekundzie suche kwiaty odzyskały kolor.
- Musisz być skupiona, ale i się wczuć w to, co robisz.
Próbowałam skopiować jej ruchy dłonią, ale mi to nie wychodziło przez kwiat stawał się coraz bardziej suchy.
- Stop, stop. !- krzyknęła.- Nie kopiuj moich ruchów ręką. Ty masz sama wymyśleć ten układ taneczny, masz być w tym tańcu sobą, a nie kimś innym !
Przez chwilę nie wiedziałam o co Corneli chodzi, ale po chwili zrozumiałam, że dla niej te ruchy to jest taniec. Może trochę dziwny, ale taniec. Postarałam się zrobić to po swojemu i mi wyszło.
________________________________________
Obiecywałam, że rozdział będzie długi i jest ! Jestem z niego nawet zadowolona. Kiedy następny ? Nie jestem w stanie się określić, ale postaram się dodać go jak najszybciej.
Cornelia- dwudziestoletnia blondyna o zniewalającym uśmiechu. Jest bardzo sympatyczna i towarzyska. Posiada ziemię, powietrzę i super prędkość, oraz jeden z żywiołów o którym nie powiedziała Maggie. Jej siostrą jest Viviene.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Rozdział II

Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o wczorajszej rozmowie. Przeczytałam też pół książki. Znajdują się w niej różne zaklęcia, mikstury.
- Maggie, wstawaj !- usłyszałam głos siostry.
Spojrzałam na telefon. Dochodziła godzina 8. Wstałam i podreptałam do łazienki. Opłukałam swoją zaspaną twarz wodą.
Gdy byłam umyta i ubrana zeszłam do salonu, gdzie czekała na mnie Rebecca.
- Gotowa ?- spytała.
- Tak.- uśmiechnęłam się do niej.
- W takim razie ruszamy.
- Ale gdzie ?- zdziwiłam się.
- Zobaczysz.- chwyciła za kluczyki od samochodu i wyszła z domu.
Podążyłam za nią.
Jechałyśmy cały czas prostu, do momentu, kiedy Becca skręciła w ciemny las. Tam droga była bardzo kręta. Ten las wydawał się bardzo podejrzany. Było słychać sowy, liście szumiały na wietrze i było bardzo ciemno, jakby słońce w ogóle nie dochodziło do tego miejsca. W pewnym momencie Rebecca ostro skręciła i nagle zauważyłam stary, opuszczony budynek.
- Jesteśmy na miejscu.- powiedziała Becca, gdy samochód się zatrzymał.
- Po co mnie tu przywiozłaś ?- spytałam.
- Chodź, a nie gadaj.
Weszłyśmy do budynku. W nim było bardzo jasno. Słyszałam jakieś głosy. W jednym z pomieszczeń była grupka ludzi.
- Nie wierzę !- krzyknęła jedna dziewczyna.- Wreszcie nas odwiedziłaś !- rzuciła się na Rebeccę.
- Cześć Wam.- siostra odezwała się do reszty.- Poznajcie moją siostrę, Maggie.
- Cześć.- uśmiechnęłam się do nich.
Podeszli do mnie i mnie uściskali.
- Każdy z nich ma jakąś moc.- wytłumaczyła mi siostra.- Np. Katie- wskazała na blondynkę.- Panuje nad wodą. Lily- tym razem wskazała brunetkę.- Jest ognistą dziewczyną. A Logan- wskazała na bruneta.- Ma bardzo rzadką moc, siłę. Jest nas więcej, ale dzisiaj mogli przyjść tylko oni.
- A ty, jaką masz moc ?- spytała brunetka o imieniu chyba Alex.
- Podobno wszystkie.
Alex szeroko się uśmiechnęła.
- Dużo nauki przed tobą.
- Czyżby rodzinne spotkanie ?- usłyszałam czyiś głos.
Ktoś mnie szarpnął i kazał się schować.
- Viviene, po co tu przyszłaś ?- spytała Alex.
Ukryłam się w kącie, lecz widziałam całą sytuację. Viviene to czerwonowłosa dziewczyna, ma duże, zielona oczy i 7 kolczyków na twarzy.
- Przyszłam was odwiedzić.- powiedziała niewinnym głosem.
- Na prawdę ?!.- odprysknęła Alex.
- No dobrze, przyznam się wam. Chris przysłał mnie na zwiady. Podobno macie kogoś nowego w grupie...
- Chyba się pomyliłaś. Dalej taki sam skład jak wcześniej !- powiedziała spokojnie Alex.- Możesz już wyjść.
- No, ale dlaczego. Przecież tak miło nam się gawędzi !- podeszła bliżej grupy.
- Logan, odprowadź proszę gościa.
Podszedł od do Viviane i chwycił ją za ramię. Ona próbowała stawić upór, ale on był silniejszy. Nagle głowa zaczęła mnie strasznie boleć. Zaczęłam mieć jakieś obrazy w głowie. Pociągnęłam za rękę jakiejś dziewczyny.
- To jest pułapka, ich jest więcej.- szepnęłam jej do ucha.
- Logan !- krzyknęła, a on się odwrócił. Wszyscy spojrzeli w jej stronę.- Myślę, że ona sobie już sama poradzi przy wyjściu.
Logan ją puścił, a ona wyszła. Dziewczyna spojrzała przez okno.
- To była pułapka. Ich było jeszcze pięciu na dworze, ale gdy Viv wyszła zniknęli.
- Skąd to wiedziałaś, Trish.- spytał młody brunet.
- Ja tego nie wiedziała, to Maggie mi to powiedziała.
Spojrzeli po sobie.
- Czyżby miała dar widzenia przyszłości ?- spytała Lily.
___________________________________
Wiem, że rozdział krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy i o wiele, wiele ciekawszy bo ten jest nudny. Następny postaram się dodać w sobotę. Czy jest więcej mocy oprócz wody, ognia ziemi i powietrza ? Jak pójdzie Meg na próbach ? To wszystko w następnym, rozdziel !  
A teraz nowi bohaterzy. Postanowiłam, że nie dodam całej grupy, lecz tylko tych, którzy będą najczęściej się pojawiali.
Viviene- należy do tych złych, lecz była kiedyś dobra. Ma 19 lat i jest bardzo wredna i wścipska. Posiada moc czytania w myślach.

Alex- ma dwadzieścia cztery lat i jest przewodniczącą grupy dobrych. Wcześniej tą funkcję pełnił jej starszy brat, ale 2 lata temu zmarł na raka płuc. Jest wiecznie uśmiechnięta, miła i bardzo towarzyska. Posiada wodę, ogień i powietrzę.


Katie- osiemnastoletnia blondynka. Włada ogniem. Jest prawą ręka Alex. Jest bardzo sympatyczna.
Lily- siedemnastolatka. Jest zakręconą, miłą i sympatyczną posiadaczką ognia. Bardzo dobrze panuje nad swoją mocą. Jest dziewczyną Logana.
Logan- jest chłopakiem Lily. Ma dziewiętnaście lat. Posiada bardzo rzadką moc, siłę. Jest uroczy, zabawny i sympatyczny. Tworzy zgrany duet z Lily.
Matt- siedemnastoletni właściciel powietrza i ognia. Jest młodszym bratem Alex. Matt jest przystojny, zabawny i bardzo sympatyczny.

Oczywiście nie są to wszystkie postacie. Będzie pojawiało się ich jeszcze dużo...

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

I rozdział

Ostatni tydzień nie był normalny. Codziennie miałam inny kolor tęczówek- raz fioletowy, niebieski, czerwony... Woda przy mnie leje się strasznie, powietrze szaleje, ogień bucha, a raz, gdy byłam w parku ziemia się otworzyła... Wszystkie te żywioły szaleją gdy jestem w pobliżu... Ale pewnie to tylko jakiś zbieg okoliczności, no bo co innego ? Ale dzisiaj w ten wspaniały dzień nie mam zamiaru o tym myśleć...
Obudziły mnie promienie słońca. Dziś taki słoneczny dzień... Ale nawet, jeśli byłaby burza to i tak nie zepsułaby mi tego dnia. Co to za okazja ? Może to I dzień lata, albo moje 16 urodziny.. Raczej urodziny... Spojrzałam na wielki zegar, wiszący nad biurkiem. Dochodziła godzina 10. Zwlekłam się z łóżka i zajrzałam do szafy. Po chwili namyślenia wyciągnęłam z niej szorty w kwiaty i beżową bluzkę. Szybko wcisnęłam się w ubrania i spięłam włosy w luźnego koka. Została jeszcze tylko poranna toaleta. Wbiegłam do łazienki i umyłam zęby. O dziwo, nie było słychać płaczu Suzie, która zazwyczaj o tej porze beczy o jedzenie. Wyszłam po cichu z łazienki i zeszłam po schodach do kuchni. Cisza... Czyżby nikogo nie było w domu ? Zajrzałam do innych pomieszczeń. Pustka. Nawet psiak nie przyszedł się przywitać. Postanowiłam się tym nie zamartwiać tylko zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyjęłam brązowe vansy z szafki i  je założyłam. Podeszłam do drzwi balkonowych i odsłoniłam okna. Chwyciłam za klamkę i przesunęłam ją w prawo. Gdy moje obie nogi stanęły na werandzie usłyszałam.
- Wszystkiego najlepszego !- rodzice, siostry, Rose i Jake wyleźli zza krzaków.
Na mojej twarzy pojawił się wielki banan. W ogóle nie spodziewałam się tego. Powoli każdy z wymienionych zaczął do mnie podchodzić i składać życzenia. Najpierw byli to rodzice:
- Córeczko, my ci życzymy dużo zdrowia, szczęścia i wyrozumiałości...- uśmiechnęli się.- Od nas prezent dostaniesz, jak ściemnieje, dobrze ?
- Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech.
Po nich podeszła Rebecca z Suzi.
- A więc my, życzymy tobie tego jedynego, co cię pokocha taką jaką jesteś, uśmiechu na twarzy i zdrowia.- dały mi całusa w policzek i kopertę
- A ja, droga przyjaciółko życzę Ci bananów na twarzy, wielu ciekawych przygód no i tam, tego zdrowia.- mocno mnie przytuliła Rose.
Ostatni była Jake, który wręczył mi bukiet kwiatów i szepnął do ucha:
- Wszystkiego najlepszego...
- Dzieciaki, chodźcie na ciasto i szampana !- krzyknął tata krojąc tort.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się do przyjaciela.
- Za co ?- zdziwił się.
- Za to, że jako jedyny nie robiłeś wykładów o szczęściu i zdrowiu.- uśmiechnęłam się.
- Zawsze do usług.
Impreza urodzinowa trwała do 15. Pożegnałam wszystkich gości, oprócz własnej rodziny oczywiście. Zabrałam się za rozpakowywanie prezentów. Od Rebecci dostałam kartkę urodzinową i 200 zł. Uu, szykują się zakupy, pomyślałam. Z torby na prezenty wyjęłam książkę pt. 'Wybrani.' Ona zawsze wie, czego mi trzeba, pomyślałam o Rose.
- Maggie, zejdź do nas na chwilę.- krzyknęła mama.
Zbiegłam po schodach do salonu.
- Czy coś się stało ?- spytałam.
- Nie, dlaczego ?- powiedziała mama.
- Masz taki zdenerwowany głos...
- Zdaje ci się.- uśmiechnęła się.
Po chwili do salonu weszli tata i Rebecca. Tata trzymał w ręku wielką księgę.
- Maggie, to jest nasz prezent dla ciebie- podał mi księgę.
Otworzyłam ją. Co prawda była trochę stara, i zakurzona, ale lubię takie klimaty. Po paru minutach spytałam:
- Czary ? A gdzie różdżka ?
- Mag, musimy ci o czymś powiedzieć.- powiedziała poważnym tonem mama i spojrzała na moją siostrę.
- Pamiętasz, jak skarżyłaś mi się o dziwne rzeczy, jakie ci się przytrafiały ?
- No pamiętam, a co ?- zaczęłam się bać.
- To nie były przypadki. To się działo z twojego powodu, właściwie, to się miało dziać. Bo widzisz, my nie jesteśmy normalni... My jesteśmy magiczna rodziną. Jak i wiele rodzin z tego miasta.
- Że niby czarodziej i czarodziejka ?- spytałam.
- Dokładnie.
Wybuchłam śmiechem.
- Chyba się wam dni pomyliły. Prima Aprillis był 1 kwietnia !
- Maggie, my nie żartujemy.. To jest poważna sprawa.
Spoważniałam i... chyba zaczęłam im wierzyć.
- Każda czarodziejka dowiaduje się o tym w 16 urodziny. Zazwyczaj dostaje tylko jeden żywioł, ale ty jesteś wyjątkiem. I tylko taka osoba jak ty może pokonać zło.
- Że niby ja jestem czarodziejką ?- spytałam.
- Jak większość mieszkańców tego miasta. To miasto jest magiczne.
- Ale wy też...?
Rebecca rozłożyła dłoń, a nad nią pojawił się płomyk ognia. Tata wziął szklankę z wodą i zrobił tak, że woda lewitowała. Mama sprawiła, że zmarły kwiat nagle ożył.
- A ty moja droga, masz je wszystkie cztery. Wodę, ogień, ziemię i powietrze. Tylko jeszcze musisz się nauczyć nad nimi panować. Zanim zło powróci...- powiedział tata
- Teraz każdy dzień będzie poświęcony na naukę. Będziesz uczyła się zaklęć i żywiołów.- poklepała mnie po ramieniu mama.
- Przeczytaj proszę tą księgę.- uśmiechnęła się do mnie siostra.
- Świetnie, zaczęły się wakacje, a ja będę musiała się uczyć !- zaśmiałam się.
Wzięłam księgę pod pachę i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że jestem czarodziejką.
- Można ?- spytała Rebecca.
- Pewnie.
Becca usiadła na łóżku.
- Skoro tata mówił, że większość osób z tego miasta, to czy Rose też ?
- Nie wiem.
___________________________________________________
I rozdział wyszedł mi dość długi. Czy inne takie będą ? Nie wiem, ale się postaram. Mam nadzieję, że ta część was zaciekawi i będziecie czytali inne rozdziały. Następny rozdział najprawdopodobniej jutro !

Zapoznanie

Hej Wam. Mam na imię Natalia i będę pisała opowiadanie. Mam nadzieję, że spodoba się ono Wam i będziecie je czytali.

Prowadzę jeszcze jednego bloga, ale na pingerze również z opowiadaniem. Zapraszam ! mój blog ♥

I rozdział najprawdopodobniej dodam jutro, ale nie jestem pewne !